Ten post miał się zacząć jakieś dwadzieścia minut temu, ale moją uwagę przykuła para unosząca się z nad dużego kubka z herbatą wprost w okoliczne źródło światła, czyli lampkę na biurku. A właściwie, to na stole. Jestem z partii tych, co nie znoszą biurek, dywanów i firanek.
Biurka kojarzą mi się z pokojami dzieci. Meblościankami. Widzę te koszmary przed oczyma wyobraźni, gdy nie mogę spać za bardzo w nocy. Też miałam meblościankę kiedyś. Nienawidziłam jej z całego serca, biurka z niebieskimi uchwytami w szczególności. A ponieważ wszystko mnie dzisiaj usilnie rozprasza i wyprowadza z równowagi, to ujmę temat biurek i meblościanek w jednym zdaniu: nie cierpię meblowych segmentów. Ani ich części.
Dywany, cóż... o idealnym środowisku dla roztoczy i tych innych nie wspomnę, ale myślę dywan, a widzę...
I nic nie jest mi w stanie owego widoku z głowy wyrzucić.
Z firankami sprawa jest zakorzeniona jeszcze głębiej. Otóż, firany kojarzą mi się niezaprzeczalnie z moją biologiczną matką. I to jest najgorsza z możliwych rekomendacji. Potem powstają takie smaczki:
- Czemu patrzyłaś w okno, jak się kochaliśmy?
- A tak jakoś.
- O czym myślałaś?
- O mojej starej.
Na drugą rundę w takiej sytuacji raczej nie ma szans.
A co z moimi problemami? Zazwyczaj staram się je wyprzysiadować, wybrzuszkować i wyboksować. Zapewne jakoś na ich topnienie ma to wpływ, bo trzeba w ogóle zacząć od tego, że źródłem wszelkich problemów jest własna głowa. Ja ze swoją ostatnio mocno walczę. Tak mocno, że pod koniec dnia jestem rozkojarzona tak bardzo, że piszę o dywanach. Z tego rozkojarzenia aż się po południu zagapiłam na serwis informacyjny w telewizorni i przygnębionym krokiem udałam się na swoje pięterko.
Czego zaś nie wyprzysiaduję, to przyziemny, ALE jednak fakt, że jakieś parę miesięcy temu odkryłam na swoich powiekach czerwone żyłki i pajączki. Parę tygodni temu takowe odkryła mi na obojczykach moja Pani, a dzisiaj zauważyłam owe na policzkach. Oczywiście nie widać ich z odległości centymetra, ale sam fakt ich istnienia jest jakiś taki przykry. Chociaż bez przesady.
Więc tak, mam 99 problemów, ale suka nie jest jednym z nich. Biurka, dywany i firanki też nie. Pękające naczynka i zidiocali ludzie za to owszem. Dzień jak co dzień w Diggalandzie.
M.
tak mnie rozproszyło to turbo foto, że nie byłam w stanie skupić się na słowach.
OdpowiedzUsuńNo ja wiem, wiem.
UsuńJesteś cieniutka niczym papier pergaminowy. To, co się dzieje w Twojej głowie jest tak totalnie odjechane.
OdpowiedzUsuńA to cieniutka to o żyłkach i naczynkach, czy tak życiowo? Bo nie wiem, czy mi teraz będzie smutno, czy nie.
UsuńO żyłkach i naczynkach. Życiowo jesteś grubiutka.
UsuńLuizo, musisz koniecznie popracować nad sztuką komplementowania :")
UsuńMilcz
Usuń;)
OMG !! Dobrze, ze nie mam w domu dywanow... nie moglabym teraz na nie patrzec, bez tego koszmarnego obrazka przed okami O.o
OdpowiedzUsuńTy masz żywe dywany, to się liczy!
Usuńhahaha .. u mojej ś.p babci był dywan na ścianie jak bonie - dydy :D Pamiętam go dzieckiem będąc :D
OdpowiedzUsuńRed bloker kochana !
Dzięki. Zajrzałam w internety poszukując, co to i się doczytałam - nabędę, chociaż te SLES w składzie to nie wiem, po kiego chuja...
UsuńJestem dzisiaj podatna na rozproszenia/skoncentrowania. Rozpraszam się koncentrując na drobiazgach. Teraz zawiesiłam się na słowie "obojczyk".
OdpowiedzUsuńObojczyki są tak cholernie seksowne.
W przeciwieństwie do dywanów.
Obojczyki na dywanach. Mniam.
Usuńdywan na ścianie a na nim Matka Boska lub wizerunek JP2
OdpowiedzUsuńi koniecznie krzyż.
UsuńInni posuwają się krok dalej - dyan zastępują takimi bambusowymi patyczkami tudzież narzutami z łóżka. Wiem, widziałam, wstydziłam się że to czyn mojej Babci. Już zostałą nawrócona.
Krzyże są super. W ogóle wszelkie dewocjonalia.
UsuńPracuję w domu, małż też, więc mamy dwa wielkie biurka w dużym pokoju (którego nigdy nie nazwę szumnie salonem bo ma jakieś 15 m2, a poza tym co to za salon w PRLowskim bloku).
OdpowiedzUsuńMałż to małżonek?
UsuńPrzypomniał mi się super kawał o małżu. Ale go nie opowiem. Bo jest obrzydliwy.
dawaj! :D
UsuńPrzybiega do mamy Jasio prosto z pokoju leżącej babci i mówi:
Usuń- Mamo, mamo, a babcia ma małża.
- Synku, to nie jest małż. To jest pochwa.
- A smakuje jak małż.
:c
Mebloscianek i ja nienawidze a dywanow nie cierpie swoj spalilam majac 12 vlat :) Co prawda niechacy ale w sumei na odbre wyszlo :)
OdpowiedzUsuńPrawidłowo!
UsuńDywany na ścianach <3!
OdpowiedzUsuńPiękna, powiedz mi czy gdzieś da się jeszcze dostać Madness? Jak już się zdecydowałam zamawiać w ciemno, zniknął z polskich internetów.
Help me, Digga. You're my only hope
Jasne, Słonko. Madness się nie podrabiało, więc celuj w Allegro:
Usuńhttp://allegro.pl/listing/listing.php?string=chopard+madness&search_scope=
Byłam pewna, że na allegro nie istnieją oryginalne perfumy.
UsuńDziękuję :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńcałą dywanową serię można znaleźć tutaj: http://www.sadanduseless.com/2014/04/russian-carpets/ :D
OdpowiedzUsuń