poniedziałek, 2 czerwca 2014

To już tak długo? Tak daleko?

W momencie, gdy Twoja własna Kobieta wykopuje Cię do pisania notki, uświadamiasz sobie, że faktycznie dawno niczego nie skrobnęłaś. Kopanie w tym przypadku zbyt wiele nie dało, bo Digga to człowiek-osioł, a jak nie czuje polotu, to nie napisze. W ciągu ostatnich tygodni polotu nie było zbyt wiele, a raczej był, lecz niekoniecznie do pisania. Nie, nie zrobiłam sobie wakacji od życia - może na chwilę, natomiast w tym momencie już nie pamiętam, kiedy ostatnio nie byłam zmęczona. Mniej marudzenia jednak, więcej pozytywnej energii, toteż streszczę co i jak się dzieje ostatnio.

Jeśli istnieje w mojej głowie swoista the bucket list, a jak się zapewne domyślacie - istnieje, to trochę rzeczy się z niej odkreśliło ostatnio. Powrót na Wyspy Brytyjskie z całą pewnością to gruba krecha śmiało odkreślona na owej liście. I jest jeszcze ciut niepewnie na nowym gruncie, trochę nerwowo, olbrzymi stres przeplata się z radością każdego wyczekanego poranka. Odkąd pamiętam, wciąż na coś czekam i teraz czekam również, ale wiem, że się doczekam, więc pozostaje mi tylko wziąć się jeszcze mocniej do roboty i uczynić proces czekania owocnym. 

Cyrk na kółkach - dosłownie i w przenośni - zostawiłam w Polsce, z całym brzmieniem i wyrzutami sumienia za coś, czego zmienić nie chcę i nie mogę. Mam słodki i rudy powód do życia, wreszcie nie narzekam na wybór wegańskiego papu w sklepach, pokochałam żydów za bezmleczną Nutellę, a z bieganiem się opierdalam, choć dziś już kończę, bo parki wokół zbyt ładne, żeby nie prześmigać po nich biegówek. Moja orientacja w terenie dalej daje dupy na lewo i prawo, namiętnie ślę śliczne kartki do polskich znajomych, a tych najważniejszych mam obok, co też niezmiernie mnie cieszy. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej - do takiego myślenia staram się przywyknąć i póki co idzie mi całkiem nieźle. 

I tylko przykro mi trochę, że słowo przyjaciel straciło w moim słowniku na znaczeniu, a wręcz się wytarło, bo jak się okazuje, nawet po latach można bezlitośnie wyjebać kogoś na życie i zupełnie nie przejmować się konsekwencjami. Ale i to przełknę, wiadomo. Bo o pewnych rzeczach szkoda gadać. A o pewnych dopiero porozmawiamy.


I zainteresujcie się tą płytą, bo jest naprawdę świetna.

Ze stoickim pozdrowieniem,
M.

2 komentarze:

  1. No i pięknie. Tępakom na pohybel.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie, Digg, wreszcie! Pisz więcej, bądź moją realizacją britisz drim. ♥
    A ja wpadam do UK we wrześniu chyba, tak jakby co ; )

    OdpowiedzUsuń