czwartek, 13 marca 2014

Żryj włosy.

Po (kolejnej) usłanej koszmarami nocy wstałam rano lekko nieprzytomna i pierwsze swe kroki, jak to mam w zwyczaju, skierowałam do łazienki. W nieeksploatowany jeszcze otwór gębowy wsadziłam szczoteczkę do zębów, a zaspane oczy skierowałam na swoje, równie zaspane, odbicie w lustrze. 

I, choć sama nie wierzę, że to mówię, moje oczy powinny tam zostać. Zamiast tego jednak przeniosłam ich zasięg na umywalkę, a na owej umywalce - mydło w kostce. Lawendowe z fafroclami, moje ulubione. Do dzisiejszego poranka ulubione, bo właśnie tego poranka pojawili się na nim goście nieproszeni. Nie dość, że nieproszeni, to ich obecność w moim otoczeniu jest niemożliwa, bo z mojej łazienki nikt nie korzysta i trzymam ją w chirurgicznej czystości. 

Na kostce mojego już-nie-ulubionego mydła znajdowały się trzy, ciemne i dość długie włosy. 

Najpierw był szok i niedowierzanie - jak to, w mojej łazience? W mojej czystej, ślicznej łazience?
Potem była złość.
Następnie strach. Bo jeśli ktoś się w nocy wkradł przez uchylone okno do łazienki i umieścił te włosy na mydle, to co mógł zrobić gorszego? 
Przyszedł czas na walkę, bowiem na akceptację i zobojętnienie w moim scenariuszu miejsca nie było. 

Z szafki wyjęłam moją ulubioną parę żołtych rękawic, w których nigdy nie sprzątam i niedługo będę mieć ręce jak Madonna. Założyłam je, ze zdziwieniem obserwując, że sięgają mi niemalże do łokci i zabrałam się za operację usuwania włosów. Mydło, z niemałym niesmakiem wzięłam w uzbrojone dłonie, wypłukałam pod gorącą wodą, pozbywając się obrzydliwych lokatorów. Następnie polałam je wrzątkiem i położyłam na lekko ciepłym kaloryferze, na ręczniku papierowym oczywiście. Pozostało rozliczyć się ze sprawcą mojej małej porannej tragedii, bo przy dość solidnym przebudzeniu przypomniałam sobie, że od wczoraj gości u mnie Ciotka. 

Biorąc pod uwagę, że darzę tę istotę ogromnym szacunkiem, postanowiłam do sprawy podejść delikatnie i z należytą ogładą. Korzystając z okazji, że ciocia krzątała się po dole sama (kobieta absolutnie nie potrafi wytrzymać pół godziny bez roboty), przywitałam się, zadałam szereg tych zupełnie nieistotnych pytań o podróż, sen i tym podobne, a następnie bardzo ostrożnie nakierowałam temat na włochate mydło.

- A, to przepraszam! Majtki sobie prałam w tym mydełku. Tylko tyle!






Wróciłam na górę, założyłam rękawice z powrotem i moje lawendowe mydełko z fafroclami wylądowało w koszu. Nie jestem aż taką mikrobową faszystką, potrafię dojść do stanu kontrolowanego nieładu i nieobce mi porządki, ale włosy na mydle to taka mała zakładka w moim mózgu, w której siedzą najgorsze koszmary świata.

To mydło stało się jakimś wyznacznikiem dnia. Mam nadzieję, że tylko dzisiejszego.

M.

26 komentarzy:

  1. chyba bym zjadla... znaczy ciotke albo... raczej nie..

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty się ciesz, że nie widziałaś w jakim sajgonie mieszkałam w Londynie... tfu, w Nepalu. Nawet nie wiem czy wypada o tym publicznie pisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swój sajgon na Wyspie przeżyłam. Z cebulakami i pojebaną eks. Jezu, nigdy więcej.

      Usuń
    2. Ja się boję tam wracać nawet jako turysta,. A tyle dobra w drogeriach leży i woła XD

      Usuń
  3. No nie wierzę, pod koniec dnia tak się uśmiać, dawno mi się to nie przytrafilo :D.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawyłam dziko. He, he, he.

    OdpowiedzUsuń
  5. biedna księzniczka nie umie znieść widoku włosa na mydle...żal mi Cię.

    OdpowiedzUsuń
  6. w momencie w którym doszłam do gifów, usłyszałam ścieżkę dźwiękową z psychozy Hitchcock'a .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piąteczka! To samo zagrało mi w głowie.

      Usuń
    2. lepszy podkład z filmu "Szczęki", takie mroczne TURURURUUU

      Usuń
  7. Sto lat w kamieniołomach. Lekką ręką.

    OdpowiedzUsuń
  8. omg , moja mina po przeczytaniu jest identyczna jak na gifach.

    OdpowiedzUsuń
  9. jezuuu nienawidzę jak idę do kogoś, a tam łonowce na mydle.. fuuuj

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG nie wytrzymałabym łoniaków na mydle, wypieprzyłabym przez okno razem z ciotką.

    OdpowiedzUsuń
  11. Biedne lawendowe mydelko, taka traume przezyc...

    OdpowiedzUsuń
  12. gatki sobie prała.. tylko tyle ^^ ehhh

    OdpowiedzUsuń