poniedziałek, 31 marca 2014

Kotku?

No dobra. Można słyszeć, ale nie słuchać różnych rzeczy, ale kiedy Twoja własna Kobieta pyta Cię, kiedy łaskawie napiszesz jakąś notkę, to uświadamiasz sobie, że faktycznie zjebałaś, bo wiele ciekawych wątków krąży Ci po głowie, ale w swoim obecnym systemie życiowym nie zawsze masz czas i siłę, żeby poświęcić czas na uporządkowanie i spisanie tego. 

Jest wiosna, więc mogę łapać krótkie chwile na huśtawce w ogrodzie, patrzyć na psy maltretujące Pana Kota (która w rzeczywistości jest kotką, ale dżender), zużywać coraz więcej kremu z filtrem na przysłowiowe wyjście po bułki, a także próbować zmieścić swój skromny dobytek życia w dwóch walizkach. Digga i Jej Dwie Walizki, powinna nazywać się saga, którą definitywnie ktoś spisać kiedyś powinien. Pani mówi, że możnaby to przełożyć na serial telewizyjny i nazwać How I Met Your Luggage. Bardzo śmieszne, zaiste, ale prawda jest taka, że te dwie walizki stały się w którymś momencie integralną częścią mojej osoby. Trochę jak skorupa dla ślimaka. 

Nie zmierzamy w jednak te rejony, bo zrobi się nostalgicznie i w ogóle, a na chuj to komu.

Wrócmy zatem do tematu Pana Kota z cipką (kogoś mi to aż przypomniało). Wstaję ostatnio, wiedząc, że nikogo w domu nie ma, schodzę na dół zrobić sobie śniadanie i słyszę niepokojące głosy z piwnicy. Oczyma wyobraźni widzę już złodziei wungla czyhających na moją osobę, przechodzi mnie nagły paraliż, a hałas na dole trwa nadal. W lewą rękę biorę telefon z wybranym już numerem 112 (brawo, Digga, w piwnicy nie ma zasięgu), w prawej trzymam małą siekierkę sprzed drzwi i z pozycją policjantów z W11 schodzę powoli po schodach. Moim oczom ukazuje się widok Pana Kota skaczącego z pieca na deski i z deski na pieca. Przez kilka sekund patrzyłyśmy sobie głęboko w oczy. Kicia była absolutnie zdziwiona, że śmiałam przerwać jej rozrywkę. 

- Panie Kocie, weź stąd wydupiaj.
- PHHHHHH.
- No już, miau miau.
- Miaaaaau.

Tym sposobem zaliczyłam jedną z najbardziej produktywnych konwersacji w mijającym miesiącu.

Rozumiecie już, że rzadko piszę? Bo mam mózg tak zlasowany, że jak zasiadam do klawiatury, to piszę o pieskach i kotkach. 

Wybaczcie. Mogę jeszcze pisać o walizkach, kurwach i oszustach z Wizzair, albo kurwach i oszustach z Tesco. Wybierajcie. 


13 komentarzy:

  1. Helo
    ja poproszę pięknie o kurwach i dziewkach z różowymi samolotami !
    Coś tam mi myknęło na FB ,ale nie ładnie tak wścipskim być .

    Te teskowe w sumie też ciekawie się zapowiadają ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I Twoja kobieta ma absolutną rację! Stęskniłam się za Twoim pisaniem. Mi ostatnio kot nie odmiauczał, co odebrałam jako akt niesamowitej nieuprzejmości, w końcu chciałam się tylko przywitać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętaj, że to On jest Twoim właścicielem, nie Ty jego. Rozumiesz.

      Usuń
    2. Rozumiem rozumiem, tylko myślałam, że mój Pan i Władca ma lepsze maniery.

      Usuń
  3. No właśnie dawno Cię nie było!
    Zmieścić dobytek życia w dwóch walizkach - na to wyzwanie mówię: drukarka (a raczej urządzenie wielofunkcyjne). I już po ptakach.

    Zamawiam Wizzkurwy na następny post ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skleimy kurwy z miejsc różnych w całość, o.

      Usuń
  4. Banks jest zajebistym wyborem, a historia o kocie jest dobrym wstępem do powrotu dłuższych postów.
    Oraz - pokaż tatuaż, bo widziałam na niezawodnym fejsiku, że podobno takowy się pojawił.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co to za anonimowanie, ha? A imię? Rozmiar biustonosza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinien Cię obchodzić tylko jeden.
      Twoja Kobieta

      Usuń
    2. Poblokuję te anonimy, totalnie!

      I tak się nie znam na tych rozmiarach. Nawet nie wiem, jaki sama mam.

      Usuń
  6. kurwach i oszustach z Wizzair - poproszę! btw ja na mojego kota1 mówię margaret, na drugiego lufti. Chłopaki, ale takie dziewczęce<3 zwłaszcza jak przytaszczą w pyszczku różowe piórko.

    OdpowiedzUsuń
  7. :))) fajny masz styl pisania. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń