środa, 12 lutego 2014

7 powodów, dla których nienawidzisz Walentynek.

Ho ho, kto by pomyślał, że się ze mnie zrobi taka blogereczka na czasie. No ale się zwyczajnie powstrzymać nie mogę, bo każdego roku, gdy nadchodzi ten czternasty lutego, to ludzie pobijają własne rekordy wylewania żółci w średnio estetyczny sposób. Jako że dobrym obserwatorem jestem, to z mych nieoficjalnych badań wynika, że znacznie częściej owo święto błotem obrzucają mężczyźni, czy tam chłopcy raczej, aniżeli kobiety. I choć sama do Walentynek mam stosunek absolutnie obojętny, tak jak i do innych świąt, które w nasze progi przybyły z zagranico, to postanowiłam zebrać te powody brutalnych hejtów i przedstawić. 




1. Bo jest zbyt różowo i słodko.

Spędzasz większość roku w swojej jaskini, a ciemne zasłony odsuwasz tylko na okoliczność mycia okien. Ups, nie myjesz okien, bo brud odgradza cię od świata. Na widok ciastek w kształcie serduszek wykręca ci żołądkiem, bo osobiście na śniadanie zjadasz przynajmniej dwa świeże płoty i przegryzasz szerszeniami. Żywymi. Lubisz, jak ci coś bzyczy w ustach. Jesteś mroczny i w Halloween nie potrzebujesz kostiumu, ludzie po prostu rzucają w ciebie słodyczami na wszelki wypadek - jak bogacze rzucają mokrymi od szampana dolarami w cycate dziwki. Przejście ulicami wypełnionymi serduszkami i kwiatkami zwyczajnie boli twoją do szpiku kości złą naturę. I to jest absolutnie zrozumiałe.

2. Bo nie zaruchałeś. Od dawna.

Powiedzmy sobie szczerze, o to przecież w Walentynkach chodzi. O zaruchanie. Zaskoczenie? To powiem więcej: większość rzeczy na świecie kręci się wobec zaruchania. Nie ma co się obruszać, zdrowy człowiek został wyposażony w popęd seksualny, a Walentynki to świetna okazja do wyładowania napięcia seksualnego, bo jest kolorowo, czekoladki do afrodyzjak i laski jakieś łatwiejsze przy okazji całej tej sympatycznej otoczki. No ale ciebie to nie dotyczy. Parnerki stałej brak, dorywczej też, o dochodzącej już nie wspominam. Powody mogą być różne. Może eks dziewczyna podkopała twoje poczucie wartości, może zwyczajnie nie wiesz, jak zagadać, a może po prostu jesteś pasztetem. Faktem jest natomiast, że twoja frustracja z okazji braku łóżkowych przygód sięga zenitu właśnie w Walentynki, kiedy widzisz te wszystkie ćwierkające pary i już wiesz, że w ich łóżkach będą (przynajmniej) cztery ręce, a w twoim dwie. Z czego jedna w użyciu.

3. Bo tak wypada.

Może i faktycznie okazujesz swojej kobiecie miłość każdego dnia, ale skoro jest okazja, to chciałbyś zrobić coś super. Wziąć ją na romantyczną kolację, na chujową komedię romantyczną do kina, albo zwyczajnie wkleić jej jakieś obciachowe serduszko na fejsową tablicę. Ale nie wypada. Kumple cię wyśmieją, nie chcesz się narażać na plotki swojej dziewczyny z koleżankami, o tym, jaki misiaczek był cudowny tego dnia, a przede wszystkim - skoro wszyscy coś robią, to to musi być przereklamowane. No i nie możesz podpaść w Internecie. Twoje dobre imię za bardzo się liczy.

4. Bo jesteś Polakiem cebulakiem.

A, nie oszukujmy się, w naturze naszego narodu leży plucie jadem na wszystko, co dookoła. I Walentynki ci się nie podobają, bo są z Zachodu, a z Zachodu nic dobrego jeszcze nie przyszło. Hejtujesz wszystko, co niepolskie. Walentynki miałyby słuszność, gdyby na stole stała wódka i biała kiełbasa. Czekoladki, serduszka? A co ty, jakiś gender? Pedał jakiś? Więc ubolewasz nad strasznym i niszczącym naród zamerykanizowaniem polskiej młodzieży i wzdychasz do czasów, kiedy był PRL, na półkach ocet, ale wszyscy kochali i szanowali ojczyznę.

PS. Masz 20 lat i prawdopodobnie jesteś aktywistą jakiejś prawicowej młodzieżówki.

5. Bo masz złamane serduszko.

Mieliście spędzić te Walentynki razem. W planach był lot do Paryża, a może chociaż przejazd autostopem do Pcimia Dolnego. Nieważne co, ważne, że mieliście być razem. Ale nie jesteście, bo z niej lafirynda była. I po prostu musisz odcierpieć swoje. Nikt nie będzie mieć ci za złe, że przez parę dni poleżysz zawinięty w kołdrę i posłuchasz Adele. Nie bój się być wrażliwym. Tylko nie przesadzaj z emocjami. Wybuchanie płaczem w sklepie udekorowanym walentynkowymi motywami wypada tylko ładnym dziewczynom.

6. Bo jesteś prawdziwym singlem - romantykiem. 

Jesteś z tych, co głoszą, że miłość drugiej połówce powinno okazywać się każdego dnia. I masz rację. Ale gdy zbliża się dzień zakochanych, to zdecydowanie więcej energii przeznaczasz na ekspresję swoich negatywnych emocji. Grzmisz o konsumpcjonizmie, sprzedawaniu się systemowi. Prawdziwy z ciebie oryginał. Wiem, kim jesteś. Masz posępne spojrzenie, Mickiewicza cytujesz nawet obudzony ze snu i wiecznie ci czegoś brakuje. Zazwyczaj polotu i finezji. Miota tobą jak Werterem. Koniec końców, pewnie popełnisz samobójstwo, bo zakochasz się w lasce, która ma na ciebie kompletnie wyjebane. A na pogrzebie smutno będzie tylko twojej matce. 

7. Bo jesteś frajerem.

Zwyczajnie. Jesteś tak chujowym człowiekiem, że nie umiesz kulturalnie skomentować, albo przemilczeć absolutnie niczego. Więc, gdy zbliżają się Walentynki, ty radośnie i bardzo frajersko przekręcasz ich nazwę na, uwaga: walę tynki, walęwtyłki i jeszcze ci się wydaje, że jesteś zabawny. Pssst, nie jesteś. Jesteś frajerem i masz głęboko (lub i nie głęboko) ukrytą mentalność dresa sprzed poprawczaka. Jarasz szlugi, harasz flegmą na lewo i prawo, rzucasz kurwami i rechoczesz jak stara ropucha, że to he, he, walę, he, tynki.

Powiedzmy sobie raz jeszcze, stuprocentowo szczerze: jesteś frajerem. 




I tym smutnym akcentem zakończymy. Życzę Wam, żeby miłości w Waszym życiu zawsze było w opór, ale żebyście z ewentualnego jej braku nie stawali się śmiesznymi dla otoczenia. I żebyście spędzili nadchodzące Walentynki, jak Wam się tylko zamarzy: noc w pięciogwiazdkowym hotelu, w kocu przed kominkiem, na całonocnej imprezie, a może po prostu, zwyczajnie - tak, jak każdy inny dzień.

No i, rzecz jasna, dorzucę Wam piosenkę.


M.

42 komentarze:

  1. No i dobra to ja należe do każdej z tych grup w takim razie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Pikne kwiatki na obrazku :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygrzebuję szerszenie zady spomiędzy zębów. Moja do szpiku kości zła natura każe mi się cieszyć jedynie faktem, że dzięki zajadaniu się czekoladkami w kształcie serduszek w wykonaniu sparowanych obywateli wzrośnie mi liczba pacjentów na fotelu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja poproszę zwyczajnie, bo od lukru zęby bolą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szerszenie wysłać? :D

      Usuń
    2. Neee, ja z tych pokojowo nastawionych. Chociaż hejt najczęsciej widzę u lasek. Ofkors, szczęśliwych singielek, którym do niczego takie święto komercyjne potrzebne nie jest, pfff!
      To te same, które jak już się sparują, misiaczkowi chcą sprezentować bluzę z datą pierwszego spotkania.

      Usuń
    3. Jerunie, gdzie jest selekcja naturalna dla takich przypadków, ja się pytam?

      Usuń
    4. Na Wizażu - w miejscu, gdzie laski teściom w prezencie bożonarodzeniowym dają album z własnymi fotkami ślubnymi <3

      Usuń
    5. Na Wizażu powinny zostać i nigdzie poza ów nie wychodzić.

      Usuń
    6. Wizaż wymiata. Był taki wątek na dermatologii. Facet pytał, czy seksem wyleczy trądzik. Bo ktoś mu powiedział, że jeżeli będzie się cośtam to cośtam i od tygodnia regularnie uprawiał miłość ze swoją ręką i mu się pogorszyło.

      Usuń
    7. w sparcie to by od razu ze skały zrzucono :D

      Usuń
    8. Myślisz? Że w ramach selekcji naturalnej? Podobno Spartanie w większości byli homoseksualistami. Od dziecka do 30któregoś roku życia wyłącznie w towarzystwie nagich mężczyzn. Cud, że wszyscy nie skoczyli z tej skały dobrowolnie.

      Usuń
    9. Przeca to żywcem wzięte z Chłopaki nie Płaczą, to z trądzikiem :o

      Usuń
    10. Serio?? (tutaj ujawnia się, że przespałam te lekcje na historii) ... No cóż... skoro homoseksualizm był w sparcie i były w to uwikłane jednostki najlepsze, ale to nie przeszkadzało im pobzykac sobie i innej płci to znaczy....że ludzie wybitni sa BI?? :D

      Usuń
    11. Patrz, że nie oglądałam. Ale że tam nikt nie wpadł na to, że to nie pomysł kolegi tylko z filmu?

      Wyobraź sobie tą sytuację. A później musieli, bo nowi Spartanie z powietrza raczej się nie brali. Tak na marginesie, jakiś naukowiec dowodził, że 90% kobiet jest bi, ale czy 90% kobiet jest wybitne - nie wiem.

      Usuń
    12. Puszysławo, nie wracaj tu, dopóki nie obejrzysz tego wiekopomnego klasyka polskiej kinematografii. Bo będę groźna!

      Usuń
    13. Obejrzyj to: https://www.youtube.com/watch?v=_9WGcuC-650 , przestaniesz być groźna.

      Usuń
    14. Oj, komą, przecież znam to. Mało tego. I drooogo.

      Usuń
  5. Mam faceta, kochamy się i inne takie tam ale walentynek nie obchodzimy bo..... bo NIE :D
    walentynki kojarzą mi się z nastolatkami ktore biegają z kartkami do skrzynki walentynkowej w szkole i konkurs kto dostał więcej :)
    Miłość można sobie okazywać każdego dnia... nie potrzebuję specjalnej daty do tego :D co więcej, miłośc mogę okazac gdy przypalę jego ulubione kotlety... ale to z miłości bo nieustannie o nim rozmyslałam i no cóż... wydarzyło się :D

    Ps. --> a poruchać można zawsze :d także nooo :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że mi przypomniałaś, że są :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pasuje coś zaruchać ;) Ostatnia choroba moja i remont skutecznie uniemożliwił .

      Usuń
    2. Oj no...ziółka jakieś wypij, a na świecie jest tyle miejsc, w których zaruchać można! :D

      Usuń
  7. Ale tak naprawdę to nasze walentynki są bez sensu. Bo jak tłumaczyłam mamie, że w Stanach to są święta rodzinno-przyjacielskie i kartki wręcza się każdemu i powiedziałam jej, że kupię jej różę to się oburzyła, że nie prawda, a poza tym ona nie obchodzi, bo to nie po chrześcijańsku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi babcia kupowała prezenty na walentynki jak byłam mała, bo to święto ludzi którzy się kochają <3 I dostałam stojak na biurko z umięśnionym Herkulesem!

      Usuń
    2. Jeju, jaka śliczna filozofia!

      Usuń
  8. Nie porucham. J w Wiedniu z kolegami. Może on porucha?
    he he he.
    L.

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja obchodzę Walentynki szeroim łukiem :)
    mam wtedy urodziny :3
    w tym roku przypadajo okrągłe.. stara dupa jestem, taka sytuacja..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, pamiętam!
      Urocza data na urodzenie się, taka sytuacja!
      I wcale nie stara. Zajebista.

      Usuń
  10. Bawi mnie zarówno hejt mierzony w wiadrach jak i płacze z rodzaju "oborze będę sama W WALENTYNKI". Osobiście miałam olać za wyjątkiem poruchania może (choć nie wiem czym poruchanie walentynkowe miałoby się różnić od zwykłego), ale w biedrze trafiłam na breloczki z postaciami z Gwizdnych Wojen, więc stwierdziłam, że to idealna wymówka by bez wyrzutów sumienia kupić zupełnie niepotrzebną pierdołę facetowi. I sobie przy okazji, skoro kwiatów i tak nie mogę dostawać.

    OdpowiedzUsuń
  11. A mła i Małż chyba nie obchodzimy walentynek... znaczy zawsze robimy sobie prezenty, czesciej, rzadziej... nawet imieniny tescia sa dobre zeby dac sobie ( i tesciowi) prezent... tak wiec wiszą mi. A zaruchać można. Jak zawsze;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dla mnie to coś nowego, bo ja nie spotykam się z "hejtem" (jakkolwiek go rozumieć) tylko z obchodzeniem Walentynek. Wszyscy dookoła coś robią z tej okazji. Cieszą się tym. Choć jak dla mnie robią coś, co można zrobić dowolnie wybranego dnia. Miałam nawet wpis strzelić o tym, ale od kilku dni paskudnie się czuje i nie chce mi się...

    Ale chyba zrobię jakiś linkowy wpis jutro żeby też być na czasie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale ten, dlaczego wybuchanie płaczem w sklepie udekorowanym walentynkowymi motywami wypada tylko *ładnym* dziewczynom?

    W przeciwieństwie do Halloween, do Walentynek nie mam nic. To sympatyczny dzień :)
    Szkoda mi takich walentynkowych malkontentów.

    OdpowiedzUsuń