czwartek, 23 stycznia 2014

Dystans.

Poznałam dzisiaj panią, której mąż mieszka za płotem, ot, po sąsiedzku.

Wróć.

Poznałam dzisiaj panią, której eks mąż mieszka za płotem. Zderzyły się we mnie dwa fronty - jeden mówiący: odpuść, nie twoja sprawa i ten drugi: kurwa, jak? Więc wiadomo, kto tę walkę wygrał. Pytam, jak. Bez kurwy, bo w pracy nie wypada. Jak? Ano, normalnie. Małżon się po rozwodzie mocno wkurwił i zamiast obmyślać dniami i nocami diabelskie plany wkurzenia żony, postanowił, że się na ich wspólnej działce wybuduje, postawi płot i eks- żona będzie do końca życia skazana na jego widok. Ujmujące w swojej prostocie. 

Momentalnie wyobraziłam sobie dwie sytuacje.

Pierwsza, że na posesję Płodziciela wprowadza się moja stara. Jak zadzwoniłam owemu o tym powiedzieć, to aż się rozłączył, bo tak go ta wizja przygniotła.

Druga, że mieszkam sobie z moją Ukochaną wreszcie na własnym, aż tu pewnego dnia do domu obok wprowadza się Mój Ulubiony Były. Albo Moja Ulubiona Była. Ten pierwszy codziennie z fałszywym uśmiechem przechadza się po podwórku, poświęcając cały czas świata na pucowanie swojego chujowego samochodu, ta druga zaś rzuca nam cierpiąco-nienawistne spojrzenia, na każdym kroku podkreślając oczywiście, że niesamowicie cieszy się z naszego szczęścia. I tak dzień w dzień. Aż którąś ze stron szlag trafi i się wyniesie w pizdu, ale to zawsze będzie oznaczało przegraną. A, jak wszyscy z minimalną ilością ambicji wiedzą, z eksiami nie przegrywa się przyjemnie. 

Zapytałam jeszcze pani od męża za płotem, ile to już lat po rozwodzie. Powiedziała, że dziesięć. I łypnęła wrogo w stronę sąsiedzkiego domu, po czym dodała:

- Ja z tym problemu nie mam. Chce, to niech mieszka.

I taka mi się smutna refleksja nasunęła: dystans na siłę jest jeszcze gorszy niż brak dystansu w ogóle. 


Tymczasem - już Wy wiecie, na co czekam. Na niedzielę.




M.

4 komentarze:

  1. O rety, mam fchuj uwielbienia dla Twojego pisarstwa.
    Tekst skończył się zbyt szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Zajączku. Się pracuje nad czymś dłuższym, ale wiesz jak jest.

      Usuń
  2. Dystans na siłę jest mi silnie znajomy, towarzyszył mu płacz i zgrzytanie zębami w najtrudniejszych momentach. Z drugiej strony, teraz jak mamy się na co dzień to nie jeździmy wszędzie razem, ot, choćby po to żeby przypomnieć sobie jak fajnie jest się stęsknić. Jeśli o byłych chodzi, to moja przeszłość zbyt obfita w tym aspekcie nie jest, ale dużo bardziej od 'niedoszłego byłego' nie mogłabym znieść samego patrzenia się na jego partnerkę, tę od lizania. Brrrrrr.

    OdpowiedzUsuń