wtorek, 3 grudnia 2013

Puk puk.

Był jeden z tych nieznośnie gorących sierpniowych wieczorów, kiedy to temperatura powietrza znacznie przekraczała trzydzieści stopni, a ubranie i włosy tak niemiłosiernie lepiły się do ciała, że miało się ochotę wyjść z własnej skóry i zatopić w najbliższym zbiorniku wodnym. Leżeliśmy na schodach miasta niegdyś ukochanego, później znienawidzonego i rozkoszowaliśmy się błogą, nocną ciszą najbrudniejszego miejsca na świecie. 

- Nie wiem, co ty z tym brudem. Są brudniejsze miejsca na świecie. Jakieś indyjskie zadupia, Sosnowiec...

Ale to miasto jest brudne niedosłownie. Jest skażone pod każdym, ponad fizycznym aspektem, macica jego splugawiona przez tysiące członków najgorszej maści. A ja nawet nie wiem, dlaczego w nim wylądowaliśmy. Może dlatego, że przypomniało mi się, to owo miejsce było jednym z powodów mojej tchórzliwej ucieczki do Warszawy, a teraz leżę na schodach podrzędnej kamienicy ze skrętem w jednej dłoni i butelką wina w drugiej. I nie chce mi się uciekać. Najchętniej zlałabym się z płaszczyzną tego miasta, tego brzemienia, tych kamiennych stopni...Tulę to miejsce tak skrzywdzone przez ludzi i niekochane. Zapomniane przez Boga, jak to mawiał ktoś. 

- Co my tu właściwie, kurwa, robimy?
- Siedzimy. I jest chujowo. I fantastycznie.

A potem było jeszcze kilka myśli o tymże uciekaniu. Taką sobie etykietkę uciekiniera przyczepiłam. I po pewnym czasie nawet mi przestała przeszkadzać. Ba, przepięłam ją sobie w bardziej widoczne miejsce. Bo w ludzkiej naturze leży ucieczka. A kiedy nie zostanie podjęta odpowiednio wcześnie, to wszystko się pieprzy. Przynajmniej w tym moim scenariuszu.

Pamiętam, że potem padło jeszcze pytanie, gdzie wyobrażam sobie siebie za rok. I wtedy wyobrażałam sobie siebie przyrośniętą do owych schodów, tudzież najniższego pułapu innego miejsca, z którego zdarzyło mi się uciekać. Teraz trochę inaczej to widzę. 

I nigdy tak nie kochałam, jak kocham teraz. To czasem może odebrać mowę.

Na dłużej.



M.

5 komentarzy:

  1. Ciekawie, zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki progres to ja lubię :D

    A Lana cute ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ucieczka ma leżeć w ludzkiej naturze? Co za bzdura.

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawie piszesz, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. fajnie czytać, ale komentować prywaty nie umiem, sory :C za to się pożalę, że o ile ta pannica fajnie śpiewa, to mam jakiś odrzut psychiczny od niej i słuchać mi wstyd :C

    OdpowiedzUsuń