piątek, 22 listopada 2013

No ludzie...

Nie lubię ludzi. Zapewne już niejednokrotnie o tym zdarzyło mi się wspomnieć. Ludzie są chujowi, kłamią i śmierdzą. Jednostki okazjonalnie potrafią być do zniesienia, lubienia, a nawet kochania, ale ludzka masa to masa bardziej krucha i niedoskonała, aniżeli masa papierowa.

Spośród tysiąca i jednej rzeczy, których w ludziach nie lubię, najbardziej irytuje mnie chyba absolutny brak przyswajania życiowych lekcji i nauczek. Zwyczajnie, są okazy homo sapiens tak odporne na przyswojenie konsekwencji wynikających z błędu, że jedyne, na co ma się siłę, to na opuszczenie witek w geście rezygnacji. Co ciekawe, to taka cecha naczelna wyjątkowo paskudnych dzieci (jeśli nie wiecie, o czym mówię, spróbujcie kiedyś pobyć w grupie sześciolatków), jak i wielu dorosłych. Nie rozumiem. Bynajmniej nie uważam się na jednostkę ponadprzeciętną (może tylko kiedy jestem pijana, ale to tak troszkę), ale pamiętam doskonale, że jak się w wieku sześciu lat zjebałam z huśtawki, to miałam nauczkę, żeby poskromić swoje zapędy astronauty, a jak w zeszłym tygodniu rozpalając ognisko prawie się podpaliłam, to benzynę schowałam wgłąb garażu i pozostałam przy bezpieczniejszych metodach wzniecania ognia. Proste jak konstrukcja cepa - jeśli Twoje działania doprowadziły do zjebania czegoś, to następnym razem popraw, to co zjebałeś, albo zwyczajnie tego nie rób. 

Nosz kurwa, nie lubię ludzi. 

Ale ostatecznie niech sobie będą gdzieś tam obok, ja mam dzisiaj swoje powody do celebracji, wszak po 21 latach życia na tym padole w końcu będę mieć święta. Ciepłe, nieprzesadzone i z kimś, kogo kocham. A wygrać coś takiego, to jak wygrać życie. Wygrałam życie, halo. I doświadczenie mówi mi, żeby tego nie zjebać, wszak przegrałam je wystarczającą ilość razy. 

I nawet bez siary mogę sobie w końcu pośpiewać to pod prysznicem.


Szczęściara ze mnie ogromna. Droga ludzkości, proszę, nie blokuj dostępu radości do mojego mózgu i przestań być wkurwiająca. Choć na moment.

Bez odbioru.

M.

15 komentarzy:

  1. i doświadczenie mówi mi, żeby tego NIE zjebać... powinno chyba być ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, korektorze! :) Zwalę to na późną porę, a co!

      Usuń
  2. Tylko nie mów, że będziesz katrupić karpia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny blog ;)
    agrestaco6.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. :) przyjedź do Indii, posiedź trochę na tutejszych dworcach kolejowych gdzie kupy swobodnie leżą sobie na torach, a zaprawdę powiadam Ci - nigdy więcej w Polsce nie powiesz, że coś Ci śmierdzi :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bartku, po pierwsze - jakże miło Cię widzieć! :-)
      Po drugie zaś - argumenty 'przyjedź tu i poczuj, że jest gorzej' mnie nie przekonują. Jakby nie patrzyć, (chyba) jesteśmy cywilizacyjnie nieco wyżej, aniżeli Indie ;-)

      Usuń
    2. przyjedź do Szwajcarii i zobacz jak rowery stoją w mieście nie zabezpieczone i nikt ich nie kradnie, porównywac można elvis w dwie strony co? :)

      Usuń
  5. masz tylko 21 lat czy po prostu od 21 lat nie miałaś fajnych świąt? masz zajebistą mądrość życiową Chciałabym tak umieć pisać. Czekam na Twoją książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 21 lat mam. I dziękuję za miłe słowa ;)

      Usuń
    2. Jaka Ty młoda jesteś!

      Aż mi się przypomniało, co ja wyrabiałam w tym wieku i pomyślałam sobie, że coś jest w tym, że człowiek z wiekiem nabiera dystansu i czegoś tam. Przynajmniej ja tak mam. Ale trudno powiedzieć, do jakiego stopnia... Może z wiekiem po prostu łatwiej coś takiego stwierdzić?

      Chyba jeszcze wesołych Świąt będę Ci życzyć. Tak już teraz, żeby dłużej nabierało mocy ;-)

      Usuń
    3. Uno, z góry już dziękuję serdecznie i życzę tego samego :-)

      Usuń
  6. I`ve met people once. It was awful.

    OdpowiedzUsuń