czwartek, 10 października 2013

Pustki.

Wczorajszym wieczorem podczas drogi do domu zdarzyło mi się uświadomić pewną rzecz. Totalnie beznadziejną rzecz. Tak beznadziejną, że aż przystanęłam sobie na środku drogi rzucając w eter solidne: no kurwa!

Uświadomiłam sobie bowiem, że całe życie tęsknię. Za kimś. Za czymś. Za momentem, za chwilą, za wiecznością, za marzeniem. Nie dalej jak kilkanaście minut wcześniej wsadziłam Barbarę w autobus, pilnując, by za wszelką cenę nie dostrzegła, jak mi się trochę rozkleja. Kilkanaście minut, a ja już tęsknię. Bo przywykłam znów, że jest. Że wpada na papierosa i miesza nam się, czyja herbata jest czyja. Że robię dla niej spaghetto, bo spaghetti jest zbyt lamerskie i dla białasów. 

I nagle - bam - jej nie ma. To znaczy, oczywiście, że jest i oczywiście, że jeśli będę spędzać Sylwestra na Wyspie, to ona tam zapewne będzie. Ale...po prostu. Nie mam komu podpijać herbaty. Chujowo tak.

A potem mnie dopadły te inne tęsknoty. Ta, z którą zmagam się od paru tygodni, która nie daje spać po nocach, ta najmocniejsza, z jaką w życiu było mi dane się spotkać. I kolejne. Zanim doszłam do domu naliczyłam tych tęsknot tyle, że zabrakło mi palców u rąk. Z tych niepersonalnych największa za Warszawą. Za Starówką o piątej nad ranem i pustym Okęciem. 

Tęsknię więc za nią i tęsknię za Warszawą. Choć z drugiej strony, gdyby nie moja irracjonalna decyzja o opuszczeniu stolicy, prawdopodobnie nigdy byśmy się nie spotkały. 

Staję, patrzę w niebo usłane gwiazdami, myślę to, co zazwyczaj myślę o gwiazdach i dochodzę do wniosku, że gdybym nie tęskniła, to bym nie żyła.

I nagle wszystko zaczyna mieć jakiś głębszy sens.


M.

6 komentarzy:

  1. "..gdybym nie tęskniła, to bym nie żyła."
    Bingo !
    To samo
    -gdybym nie kochała
    -gdybym tak nie rozpaczała
    - gdybym nie straciła
    - gdybym ...(odpowiednie wpisać )
    Składamy się z takich właśnie przeżyc i emocji, a im ich więcej, im bardziej i mocniej "gdybym", tym jesteśmy bardziej wypełnieni zżyciem, prawdziwym .

    OdpowiedzUsuń
  2. Też tęsknię za Warszawą. Aż mnie ścisnęło w dołku...

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiedziałaś: spaghetto <3 :*

    Ja tam tęsknić nie lubię
    - i jak na złość - często tęsknię. Strasznie przygniatające uczucie, czasem to potrafię się nieźle rozkleić - zdawać by się mogło postronnym - z byle powodu. Wiesz, chyba nie ma dnia, w którym nie pojawiłaby się u mnie większa lub mniejsza tęsknota.

    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też raczej nie ma takiego dnia. I chyba o to chodzi. Hm.

      Usuń