Wczorajszym wieczorem podczas drogi do domu zdarzyło mi się uświadomić pewną rzecz. Totalnie beznadziejną rzecz. Tak beznadziejną, że aż przystanęłam sobie na środku drogi rzucając w eter solidne: no kurwa!
Uświadomiłam sobie bowiem, że całe życie tęsknię. Za kimś. Za czymś. Za momentem, za chwilą, za wiecznością, za marzeniem. Nie dalej jak kilkanaście minut wcześniej wsadziłam Barbarę w autobus, pilnując, by za wszelką cenę nie dostrzegła, jak mi się trochę rozkleja. Kilkanaście minut, a ja już tęsknię. Bo przywykłam znów, że jest. Że wpada na papierosa i miesza nam się, czyja herbata jest czyja. Że robię dla niej spaghetto, bo spaghetti jest zbyt lamerskie i dla białasów.
I nagle - bam - jej nie ma. To znaczy, oczywiście, że jest i oczywiście, że jeśli będę spędzać Sylwestra na Wyspie, to ona tam zapewne będzie. Ale...po prostu. Nie mam komu podpijać herbaty. Chujowo tak.
A potem mnie dopadły te inne tęsknoty. Ta, z którą zmagam się od paru tygodni, która nie daje spać po nocach, ta najmocniejsza, z jaką w życiu było mi dane się spotkać. I kolejne. Zanim doszłam do domu naliczyłam tych tęsknot tyle, że zabrakło mi palców u rąk. Z tych niepersonalnych największa za Warszawą. Za Starówką o piątej nad ranem i pustym Okęciem.
Tęsknię więc za nią i tęsknię za Warszawą. Choć z drugiej strony, gdyby nie moja irracjonalna decyzja o opuszczeniu stolicy, prawdopodobnie nigdy byśmy się nie spotkały.
Staję, patrzę w niebo usłane gwiazdami, myślę to, co zazwyczaj myślę o gwiazdach i dochodzę do wniosku, że gdybym nie tęskniła, to bym nie żyła.
I nagle wszystko zaczyna mieć jakiś głębszy sens.
M.
"..gdybym nie tęskniła, to bym nie żyła."
OdpowiedzUsuńBingo !
To samo
-gdybym nie kochała
-gdybym tak nie rozpaczała
- gdybym nie straciła
- gdybym ...(odpowiednie wpisać )
Składamy się z takich właśnie przeżyc i emocji, a im ich więcej, im bardziej i mocniej "gdybym", tym jesteśmy bardziej wypełnieni zżyciem, prawdziwym .
Na filozofa z nią!
UsuńTeż tęsknię za Warszawą. Aż mnie ścisnęło w dołku...
OdpowiedzUsuńWracamy?
UsuńPowiedziałaś: spaghetto <3 :*
OdpowiedzUsuńJa tam tęsknić nie lubię
- i jak na złość - często tęsknię. Strasznie przygniatające uczucie, czasem to potrafię się nieźle rozkleić - zdawać by się mogło postronnym - z byle powodu. Wiesz, chyba nie ma dnia, w którym nie pojawiłaby się u mnie większa lub mniejsza tęsknota.
:*
U mnie też raczej nie ma takiego dnia. I chyba o to chodzi. Hm.
Usuń