wtorek, 29 października 2013

Co by podsumować.

W sercu Luwr, w głowie Hiroszima.
W mięśniach ogień, a pod stopami szary popiół.

Wprawdzie listopad jeszcze się nie zaczął, ale ja już mogę spokojnie stwierdzić, że to zmęczenie właśnie było dominującym uczuciem obecnego roku. Na szczęście to psychiczne odpuszcza i coraz mniej daje się we znaki, to fizyczne natomiast wysysa ze mnie siły do pisania, myślenia, śmiania się. Zupełnie umknęła mojej uwadze zmiana czasu, zdziwiłam się mocno, gdy zmrok zaczął dziś zapadać o szesnastej, na co zostało zadane mi standardowe pytanie: w jakim świecie ty żyjesz?

Jak zawsze, w swoim.

Nie uwierzyłabym, bo na komputerach i telefonach godzina przestawia się automatycznie, więc sięgnęłam do szuflady po dość stary, acz mocno znaczący zegarek, którego nie noszę, nie dlatego, że nienawidzę nosić zegarków, ale dlatego, że to zegarek tak osobisty, tak prywatny, że noszenie go na widok dla całego świata byłoby niemalże świętokradztwem. Ten zegarek mnie nigdy nie oszukał, a skoro on stwierdził, że czas został zmieniony, to nie miałam innego wyjścia, jak pogodzić się z tym faktem, wrzucić ów przedmiot na swoje miejsce z półsmutnym uśmiechem i wrócić do tego, na czym skończyłam.

Wieczorem zaś rozsiadłam się na huśtawce w kocu i z kotem na kolanach. Bujając się lekko i dopalając papierosa, poczułam się trochę staro. Gdyby ktoś dwa lata temu spytał mnie o przepis na wieczór idealny, byłoby to nałożenie najlepszej sukienki, mocnego makijażu i ruszenie w miasto z odpowiednim zapasem alkoholu na podorędziu. Dziś ten idealny przepis to koc, Maxwell na winylu i duży kubek z herbatą. I święty spokój, składnik na wagę złota, bardzo deficytowy, bardzo niestabilny.

I przy okazji moja jadaczka się jakoś przymknęła. Mało mówię. Bardzo mało. Dużo tylko komuś, z kim naprawdę chcę się tym dzielić. Przestałam użerać się z ludźmi, odkąd przypomniałam sobie, że czasem moje spojrzenie wystarczy. Jak dziś, kiedy to nowy sąsiad, widząc kobietę noszącą ciężkie kartony, oparł się o płot i zaczął sypać żenującymi, feministycznymi tekstami. Spojrzałam na niego i po pięciu sekundach już chował się w garażu.

W swoim małym świecie znów zatriumfowałam. 
A odpocznę za ponad 24 godziny w Jej ramionach.
Odpocznę od wszystkiego.



M.

2 komentarze: