środa, 14 sierpnia 2013

God damn DHL!

Wczesne wolne popołudnie. Rodzina wyrzucona na rodzinne rozrywki. Wolna chata to doskonała okazja, żeby się nie krępować, założyć koturny do rozchodzenia i w bokserkach wesoło gotować sobie przy akompaniamencie dzikich baunsów.

Jestem gdzieś w połowie operacji nie spierdol sosu, wybitnie wczuwam się w muzykę.



- Dzień...dobry. DZIEŃ DOBRY!

Chuj bombki i sos strzelił, wylądował z garnka prosto na podłodze, w ostatniej chwili odskoczyłam przed wrzątkiem i nie uległam poparzeniu, a co najważniejsze - buty ubrudzeniu.

W progu kuchni stoi kurier DHL. Skądś kojarzę mordzie, hipsterskie okularki. A, kojarzę. Jakiś miesiąc temu w przypływie pmsowych hormonów chyba nazwałam go ciotką, bo bał się mojego psa.

Na litość boską, bał się tego.


- Ja przepraszam, że przeszkadzam, ale do taty dzwoniłem i on powiedział mi, że mam wchodzić bez dzwonienia, bo pani spod tej muzyki i tak nie usłyszy. Pomogę to posprzątać, przepraszam.

That shit cray. A więc tak zaczyna się 90% pornoli!

Jeszcze się nie odezwałam, jeśli nie liczyć jezusmariakurwajebanajegowdupęmać przy tym, jak sos wyskoczył mi z pieca jak Magik z okna. Nie lubię być zaskoczona, czuję, jak jakiś burak rozlał mi się po twarzy, na szybkości rzucam pierwszą lepszą kuchenną ścierkę na podłogową plamę i próbuję nieco obciągnąć w dół bokserki.

- Z pustego i Salomon nie naleje, jeśli wie pani, co mam na myśli. 
- Bardzo śmieszne. Zaraz poszczuję pana psem. Tylko musiałby najpierw wygrzebać się z łóżka i zorientować się, że ktoś wtargnął do domu. 
- Kolejnego kosza mógłbym nie znieść. Podpisze pani?

Podpisuję, modlę się, żeby ten hipsterek zniknął, a najlepiej nigdy się nie pojawił. Ale przypomina mi się pewna kwestia sprzed paru dni.

- A macie może takie DHLowskie czapeczki na zbyciu?
- A po co pani czapka z DHLu?
- Bo muszę kogoś porwać. Będę jeszcze potrzebować waszego samochodu.
- Następnym razem może? 
- Zrobię obiad!
- Oby nie wylądował na podłodze...

Przy wyjściu pada jeszcze cichutkie:

- I ten...ładnie pani tańczy.
- Może pan już wyjść i udawać, że to się nigdy nie zdarzyło?
- Zdarzyło się!

Hipster będzie opowiadać kumplom, że w Czekanowie jakaś dupa tańczy w koturnach po kuchni, a ja...

Ja od dziś zamykam drzwi na klucz.



M.

26 komentarzy:

  1. A tam, facet z DHL niewinny. Tacie za to zmyłabym głowę, trollowania się zachciało :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Umiliłaś chłopcu kolejny nudny dzień w robocie. Dobry uczynek na Twoim koncie!

    Mała Chewbacca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.youtube.com/watch?v=tQgS9w83QQo


      już w te święta pod Twoimi drzwiami!

      Usuń
    2. Popłakałam się ze wzruszenia!

      Usuń
    3. Będziesz płakać w grudniu!

      Usuń
    4. Ustawię sobie jako dzwonek w okresie świątecznym.

      Usuń
    5. Ale całego filmu SW Holiday Special nie próbujcie oglądać, słabe :(

      Usuń
  3. nie mam słów, po prostu padłam i nieprędko wstanę:D

    OdpowiedzUsuń
  4. lubię te piosenki. też przy nich bansuję przy gotowaniu, ale nie rozchodzę wtedy koturn, ewentualnie szpilki.
    tacie podziękuj, za pozwolenie wpieprzania się do mieszkania:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty to zawsze coś odwalisz, Ziomie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie potrafiłabym być w domu, w którym drzwi nie są zamknięte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jakoś przywykłam, hm...tutaj się drzwi tylko na noc zamyka.

      Usuń
    2. U mnie w domowym domu nawet jak się zamyka, to klucz zostaje w drzwiach. To dopiero rodzina.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  7. Ja tam i tak mu zwyczajnie zazdroszcze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty gotujesz ?
    Co to był za sos ? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gotuję, maluję, sprzątam, robię drinki, latam i dobrze wyglądam.

      Beszamelowy, rzecz jasna, popisowy.

      Zanim wylądował na podłodze.

      Usuń
  9. Zawału bym chyba dostała, gdyby jakiś człowiek wszedł do mojego mieszkania, nie zawiadamiając o tym uprzednio za pomocą jakiegoś dźwięku.

    Aha - widok biednego chłopca z DHL, bojącego się TEGO musiał być bezcenny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toż dostałam. I sos umarł.

      Tak, to było bezcenne. Kisłam wtedy ze śmiechu srogo.

      Usuń