Naszprycowana tabletkami przeciwbólowymi zmierzam w ciemny kąt, gdzie padają stękania ze sztangami w ręce do lustra.
- Cześć, Tadek.
- No siema, Madana.
- Przyjmuję twoją propozycję. Bez stejków, bez supli i oliwki, ale przyjmuję twoją propozycję.
Ma taki uśmiech, jakby dostał właśnie wejściówkę na randkę z Pudzianowskim. Nie pierdoliwszy się zbyt długo z dyskusjami, z eksperckim wzrokiem obchodzi mnie dookoła i łapie w różnych miejscach. Po soczystym klapsie w tyłek odruchowo zamachuję się na sprezentowanie Tadeuszowi wielkiego liścia, ale ten łapie mnie w nadgarstku, potem w ramieniu i z dresiarskim rechotem oznajmia:
- Dupa skała, a łapa flak. Ja cię zrobię, zobaczysz.
Trochę się dąsam, ale po władczym: bez wstydów, to nie burdel! poddaję się ochoczemu coachingowi. Na pytanie, czy wersja lajt, czy napierdalamy po hardzie, odpowiadam, że to drugie. No i napierdalamy. Po godzinie łezki mi ciekną z oczu i czuję się z grubsza, jakby walec mnie przejechał.
- No, powiem ci, cipa nie jesteś, Madana.
- Dziękurwa...kuję.
- A czemu tak nagle się rozmyśliłaś ze swojego napierdalania na bieżni?
- Potrzebuję silnego ciała, Tadek.
- Po co?
Żeby się przed nim samym bronić, żeby nie dać się rozłożyć, żeby się zwyczajnie nie dać własnym słabościom i dolegliwościom?
- A taki jakiś kaprys.
- He he, baby.
Po czym łapie mnie jak worek kartofli i odnosi pod szatnię, mimo moich protestów.
- Nie cip. Widzimy się jutro.
Aye...jeśli jutro nadejdzie.
A miałam pisać o koncercie Grzesia...tylko sił już brak.
M.
Zazdroszczę Tadka. Kurewsko.
OdpowiedzUsuńJa tez! A jeszcze bardziej zazdroszcze tadkowi. Tego klepania I w ogole...
UsuńMarto, wpadaj do Polski, poklepiemy coś!
UsuńJak mnie wytrenuję, to przyjadę i też Cię będę podrzucać jak worek ziemniaków <3
OdpowiedzUsuńWłącz mu opcję turbospid.
UsuńDziewojo, litości, ja już dzisiaj bardzo nie istnieję.
UsuńO kuuuuuuuuurwa. Też chcę Tadeusza. Póki co na sprzęty boję się wejść, że pokrzywka złapie, że po pięciu minutach zejdę i wszyscy będą na mnie patrzeć, i zasuwam jak ostatnia cipa na pilatesy i rozciąganie.
OdpowiedzUsuńA refren tej właśnie piosenki chodził mi dzisiaj po głowie; popiół, cement i mentalny niż to dziś się pokazał na pewnej polskiej plaży.
UsuńJeżu, przeca pilates zajebisty. Rozciąganie czynnie uprawiam w ogrodzie każdego ranka. Zdrowie przede wszystkim, ostatnia cipo! :*
UsuńMnie też ten refren chodzi ostatnio często po głowie, hmm.
Potwierdzam! Rozciąganie jest najlepsze. Można się rozciągać siedząc na czterech literach :P
UsuńJa też to lubię, nirwana gwarantowana! Tylko że ciągnie mnie na jakieś poskakanie przy worku treningowym, prawy, lewy sierpowy, bieżnia, pitu-pitu - tylko boję się, że nie podołam^^
UsuńPoszłam jakieś pół roku temu (w przypływie jakiejś dziwnej euforii i chciejstwa) do takiego pseudo Tadeusza. Rzekł mi wtenczas "najpierw masa, potem rzeźba. nie ma czego rzeźbić". Obraziłam się śmiertelnie.
OdpowiedzUsuńBym jebła gdyby jego przedramię nie było grubości jego uda. Nie jebłam :(
Miał rację! Najpierw masa!
UsuńNo urwa, nie po to ja chcę ćwiczyć żeby przybierać na wadze, no!
UsuńTo idź solo, nie do jakiegoś Tadka od siedmiu boleści!
UsuńLiczyłam na pomoc fachowca, nie chcę sobie narobić mięśni (nie lubię mięśni), tylko trochę kondycję poprawić.
UsuńAleż Grumpy, jak popracujesz trochę z obciążeniem, to Ci nie wywali od razu popeye'a po szpinaku na ramionach czy udach. Już grubo ponad roku cisnę różne body pumpy i crossfity i wydaje mi się, że do baleronu mi daleko.
UsuńTadeuszy się nie tykam, działaby mi tylko na uzębienie.
OdpowiedzUsuńSama wzięłam i ruszyłam dupę, ciężko było, ale znalazłam motywację.
Wytrwałości... tylko niech za mocno nie klepie.