Coś się kończy, coś się zaczyna, mówią. Zgodnie z ową zasadą moja przygoda z Gliwicami oraz Największym Zadupiem Świata dobiegnie niebawem końca. Może nawet prędzej niż myślę. Pozostały czas mam wykorzystać na szukanie lekarza, bowiem bez niego się nie da, a znalezienie dobrego lekarza to taka śmieszna ruletka jest.
Tęsknota będzie? Zapewne. Ale i ulga przy okazji. W tym mieście nic więcej zdarzyć się nie może, pomyślałam dziś patrząc na puste miejsce przy stoliku i niedopitą herbatę. Mały letarg przerwany dzwonkiem telefonu.
- Zapomniałem ci powiedzieć, zacznij sypiać może, bo wory pod oczami masz jak ofiara przemocy domowej. No, a poza tym, to baw się dobrze.
Baw się dobrze odbija mi się echem po głowie jeszcze kilkanaście razy, uśmiecham się już bardziej z przyzwyczajenia, niż z autentycznej ochoty. Kontrolnie wyciągam z torebki lusterko i już widzę, że makijaż średnio mi się dzisiaj udał. Czuję, że jak wstanę, to dostanę jakiegoś zawrotu głowy, więc siedzę jeszcze chwil parę, kończę herbatę, łapy mi się trzęsą, kelner o orzechowych oczach przygląda się badawczo, na kilkanaście sekund łapiemy kontakt wzrokowy, ale nie wytrzymuje i spuszcza oczy w dół.
Zajebiście się bawię, nie ma co. Kaca moralnego miało nie być, a jakieś jego mdłe echo czai się w eterze, a z owym panem bardzo się nie lubimy, więc szybko wstaję, wyplątuje słuchawki z czeluści torby, idę w swoją stronę, jak zwykle w swoją stronę.
Odkryłam już źródło tej zimy, to nie powietrze, to ze mnie jakiś lód idzie i nawet najcieplejszy koc nie jest w stanie go okryć.
I tak na dopełnienie wszystkiego pierwszym, losowo włączonym utworem okazuje się to.
I Ty przeciwko mnie, Brutusie?!
Aczkolwiek, niech no ino dodam, że drugi raz dzisiejszego dnia słyszę słowa: chcę, żebyś tu była i ten drugi raz one robią wrażenie. Więc może nie do końca tak z tym chłodem. A może sama już nie wiem? Nic nie wiem. Chyba trzeba będzie dziś posiedzieć nad autostradą.
M.
Czyżbym znała Cię tylko z jednej strony? Według mnie masz w sobie wiele ciepła, które jest w stanie rozpuścić ten lód ;)
OdpowiedzUsuń:*
Zależy dla kogo, ot!
Usuń:*
Słuszna uwaga, w każdym razie masz spory potencjał.
Usuń...
(cokolwiek miałoby to znaczyć)
Odebrałam to właściwie :D
UsuńO! I tak ma być.
UsuńCzasami takie "Baw się dobrze" sprawia, że mam ochotę wbić życzącemu ołówek w oko. W Twoim przypadku musiałoby być w słuchawkę. Soł macz fan.
OdpowiedzUsuńJa tam się denerwuję. Grunt to przyjmować idiotów ze stoickim spokojem.
UsuńGeneralnie tak, ale czasami skubani wyczują moment i atakują, a wtedy moja cierpliwość idzie się dymać na zieloną łączkę.
UsuńPisz wtedy do Diggi, Digga weźmie na drina. Tyś ze Śląska, aye?
UsuńPoniekąd tak. Wracam niedługo w objęcia Śląska prawdziwego. Mam nadzieję, że jak najszybciej, bo jeśli posiedzę w domu jeszcze miesiąc to wyląduję w gąbkowym pokoju...
UsuńI do Gliwiczech niedaleko mam, chyba że Ciebie już wywieje zanim ja wrócę...
Nah, jeszcze nie powinno. Cho na herbatę!
UsuńDo Czajniczka? ;)
UsuńDobra opcja!
UsuńNapisz mię panie jakiś namiar na siebie na mejla katarzyna.rygal@wp.pl, odezwę się jak będę w tak zwanej okolicy i herbę ogarniemy ;).
UsuńDokąd teraz?
OdpowiedzUsuńPóki co też Śląsk, ale bliżej Czech.
UsuńPosiedziałabym z Tobą nad tą autostradą. Może by mi głupoty z głowy wywiało... Mój lód nie pochodzi ode mnie. Ktoś inny mnie ostatnio szpikuje lodowymi igiełkami. Tak więc jest zimno. Próbuję to zneutralizować gorącym rooibosem z cytryną, który podobno wzmaga dobry nastrój i kadzidełkami. Jeszcze książka ukochanego Vargasa Llosy i może zrobi się cieplej.
OdpowiedzUsuń:*
A ode mnie dużo energii, co by te igiełki poszły w pizdu...zresztą Ty dobrze wiesz, co mam do powiedzenia ;) :*
UsuńJeeeesssuu, gdzie Cię znów niesie ...los ?
OdpowiedzUsuńNie pytaj. Praktyczniej chyba byłoby się do końca życia nie rozpakowywać ;)
UsuńNie mogę się napatrzeć na Twoje nowe foto. Tam, na górze, po prawej.
OdpowiedzUsuńLubisz bawić się w "kto dłużej utrzyma spojrzenie?". Świetna gra.
Nie patrz za długo, bo Ci oczy odpadną <3
UsuńUwielbiam!