Jeszcze jeden dzień we wrzaskach, a palnę sobie w łeb, przysięgam, kurwa, przysięgam. Gdyby ktoś zapytał mnie, czy lepsze jest życie w kłamstwach, czy w ciągłym krzyku, musiałabym naprawdę długo zastanowić się nad odpowiedzią. W tychże okolicznościach spędzanie czasu w pracy od 9 do 21 brzmi naprawdę rewelacyjnie, więc ustawiam fokus na zarobienie się na amen, a w międzyczasie znalezienie małego, ciepłego kąta i ustruganie na jakąś maszynę do pisania. Koszmary leczone pakietem gin, tonik plus pióro i paczka fajek dają wymierne korzyści. Napiszę pierdoloną książkę o tym wszystkim, co siedzi mi w głowie i sercu, wyślę ją do każdego wydawnictwa w tym smutnym kraju, choćbym własną krwią miała ją podpisać.
- Ty generalnie kolorowe życie chyba masz, nie?
- Zajebiście kolorowe. Tylko kredki strasznie chujowe.
- Uśmiechnij się i zatańcz dla mnie.
Jak laleczka.
- Uśmiechnij się i zatańcz dla mnie.
Jak laleczka.
Od 20 lat zyje w krzyku, po jakichs 15 przestalam zwracac uwage.
OdpowiedzUsuńMaszyne do pisania oddalabym Ci od razu, gdyby nie to, ze dopoki lezy przykryta folia pod sztalugami dopoty mam nadzieje, ze ktos jeszcze po nia wroci.
A czekasz na kogoś, kto wróci?
UsuńCzekam. Nie lubię czekania, za bardzo przypomina spadanie.
UsuńZależy na kogo się czeka. I czy ten ktoś daje gwarancję, że czekanie nie będzie bezowocne.
UsuńNawet jeśli to ktoś wart najwięcej na świecie, a gwarancja jest najpewniejsza to wciąż nie lubię.
UsuńChoć próbuję wbić sobie do podświadomości, że to uszlachetnia i że tak trzeba.