poniedziałek, 17 czerwca 2013

Bez dachu.

Z nieba leje się skwar, hałas wokół nie cichnie, głowa chce się obronić, goni za spokojem. Sukienka klei się do ciała, oczy zasłonięte okularami a z ust wielkie milczenie. Chowam się w cieniu, incognito, wszak za gorąco na nadawanie skórze jakiegokolwiek zapachu, a bez zapachu jest szansa na przemknięcie niezauważonym.

Zmęczenie uznaję za jedyną słuszną formę radzenia sobie z obecną rzeczywistością. W głowie sprzątam jeszcze trochę burdel, nocami boli mnie niedotykana skóra i budzi ten średnio przyjemny ból, ale zamykam wtedy oczy wizualizując dobrą przyszłość, lepszą teraźniejszość, kontroluję oddech, rozluźniam napięte mięśnie, uspokajam autodestrukcyjne zapędy, odcinam strachowi dostęp do mojej głowy, wygaszam pewne obrazy. To kosztuje już mniejszy nakład sił, niż wcześniej. Jest progres. Staram się łapczywie nie brać tego wszystkiego, nie narzucić znów tego morderczego tempa, staram się wytrzymywać sama ze sobą.

A że jest gorąco, to bardzo letnia piosenka.



Z innej zaś beczki: dlaczego choleryk zawsze twierdzi, że cały świat wokół go wkurwia, podczas gdy jedyną osobą, która wkurwia i nakręca go tak mocno jest sam on?

M.

2 komentarze:

  1. Dobre pytanie ..;)
    Pewnie dlatego , że jest cholerykiem .

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak znajdziesz odpowiedz na pytanie z innej beczki, to ja poprosze o podzielenie sie nia. :)

    OdpowiedzUsuń